Ostra krytyka Bąkiewicza. Bosak: Nie popadajmy w naiwność
Przed tygodniem w wielu miejscach Polski zorganizowano manifestacje sprzeciwu wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego, stwierdzającego wyższość Konstytucji RP nad prawem unijnym. Pikiety odbyły się pod hasłem "ZostajeMY w UE". W Warszawie na placu Zamkowym zgromadziło się kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Obecna była także Wanda Traczyk-Stawska, weteranka powstania warszawskiego, która zabrała głos. – My byliśmy w Europie zawsze i nikt nas z niej nie wyprowadzi, bo my tu rodziliśmy się od początku, tu są nasze korzenie. A my mamy w haśle "Za naszą wolność i waszą". I to jest nasza Europa i nikt nas z niej nie wyprowadzi – podkreślała.
Słowa kombatantki próbowali zagłuszyć znajdujący się w pobliżu kontrmanifestanci ze środowisk narodowych, którym przewodniczył Robert Bąkiewicz. To do niego zwróciła się Traczyk-Stawska ze słowami: "Milcz głupi chłopie! Milcz chamie skończony!".
O sytuację, do której przed tygodniem doszło na Placu Zamkowym zapytany został w programie "Express Biedrzyckiej" Krzysztof Bosak. Poseł Konfederacji zauważył, że na miejscu było kilkuset kontrmanifestantów, a Robert Bąkiewicz był jednym z nich. Na uwagę dziennikarski, że był on głównym organizatorem, Bosak odparł: Uważam, że ci, którzy robili kontrmanifestację wobec podległości Unii Europejskiej nawet nie wiedzieli, kto w danym momencie przemawiał".
"Nie popadajmy w naiwność"
– Jeśli chodzi o przyzwoitość, myślę, że nie powinno się zakłócać kogoś, kto jest seniorem i kombatantem – dodał. Polityk zwrócił jednak uwagę, że z kolei Wanda Traczyk-Stawska nie powinna występować na politycznym zgromadzeniu w mundurach z insygniami żołnierskimi. – Taki jest podobno regulamin – wskazał.
– Niezależnie od tego myślę, że to było w złym tonie i niepotrzebne, żeby zagłuszać wystąpienie tej pani. Natomiast ogólnie nie popadajmy w pewną naiwność. Manifestacja i kontrmanifestacja z reguły organizują się blisko siebie, żeby konkurować na to, kto jest głośniejszy – podsumował poseł Konfederacji.